Cytując:
"Jest trochę błędów w tym poście jeśli chodzi o język angielski (który moim zdaniem jest zupełnie niepotrzebny, bo blog nie ma kilku tysięcy obserwatorów z różnych państw anglojęzycznych), ogólnie to wolę posty, które są bardziej osobiste - wstawianie swoich zdjęć, swoich przemyśleń o danych zapachach itp. Ale koniecznie próbuj i pisz dalej :)"
Jak tylko przeczytałam początek komentarza, moją pierwszą, odruchową myślą było to, że nie obchodzi mnie ilu mam obserwatorów, moda jest moją pasją i nawet, jeśli zarażę nią jedną osobę - czy to z Polski czy spoza niej - będzie to dla mnie nieopisana radość. Drugim, mniej instynktownym przemyśleniem było to, że rzeczywiście, mój angielski pozostawia sporo do życzenia. Wcześniejszym moim zamysłem było doszlifowanie go między innymi właśnie poprzez pisanie postów, jednak teraz myślę, że mój blog, moje dziecko, nie powinno być królikiem doświadczalnym...
Odnośnie tematyki moich postów, rzeczywiście, trochę lekko kuleje... Nawet, jeśli posty typu inspiracja czy gdzie kupić są (moim zdaniem) przydatne i ciekawe, powinny być przeplatane z tymi osobistymi, pisanymi i zdjęciami stylizacji. Co do tego ostatniego, dogadałam się ostatnio z mamą, która zgodziła się robić mi zdjęcia na bloga, jednak musimy trochę popracować, żeby były na lepszym poziomie, niż te poprzednie na blogu, robione samowyzwalaczem... :)
Co do pisanych postów, ostatnio moje myśli przepełnione są melancholią, więc nie wiem, czy jakkolwiek miło się coś takiego czyta i czy znajdzie się jakikolwiek chętny, ale jestem w stanie zaryzykować i sprawdzić :)
Odnosząc się do końcówki wypowiedzi "hejtera" - ja się nigdy nie poddaję, opór osła sprawia, że nawet jakbyś chciał/a to byś mnie nie powstrzymał, a w tej, odmiennej sytuacji - dziękuję Ci za konstruktywną krytykę i temat przemyśleń:)
Tak więc, podsumowując moje wszystkie myśli pobieżnie zgromadzone w tym poście, możecie szykować się na mój wielki, jednojęzykowy powrót! :)