piątek, 31 lipca 2015

Chiny - jedzenie

Tematem, od którego lubię zaczynać swoje opowiadania jest jedzenie.
Oczywiście wszędzie obowiązują pałeczki, ze względu na turystów czasem występują widelce, a noże zauważyłam tylko w jednej restauracji przez dwa tygodnie. Jest to spowodowane przekonaniem, że skierowanie noża w czyjąś stronę jest największą obrazą.
Forma podawania jedzenia również odbiega od norm europejskich. Na środku okrągłego stołu leży również okrągły szklany krążek a na nim nawet do 10 talerzy z różnymi potrawami. Chińczycy przesuwając część ze swoją ulubioną najczęściej jedzą bezpośrednio z niej, my jednak nakładaliśmy na swoje oddzielne talerze:)
Co do potraw, w restauracjach, w których jadaliśmy obiady i kolacje najczęściej występowały: makarony (często przyprawiane na ostro), zapiekane w cieście warzywa, ryż (przygotowywany w specjalnych narzędziach smakuje zupelnie inaczej niż w Polsce), różne zupy (obowiązkowo podawane pod koniec posiłku) oraz przeróżne mięsa.
Jeśli o nie chodzi, mogłaby Wam wystarczyć wiedza, że po tym krótkim pobycie przeszłam na wegetarianizm (wcześniej nie jadłam większości mięsa, mam stwierdzony tzw. mięsowstręt). Czułabym się wręcz okrutnie jedząc mięso po zobaczeniu na własne oczy w jakie sposób ludzie traktują zwierzęta.
Poza tym wszystko wręcz ocieka tłuszczem. Ten fakt plus sama ilość jedzenia pochłanianego przez Chinki sprawia, że ciężko jest uwierzyć w to, jak niektóre z nich potrafią być szczupłe....:)
Odbiegając od tematu tradycyjnego jedzenia, warto wspomnieć o rzeczach spotykanych w marketach.
Ulubionym przysmakiem Chińczyków są tzw. zupki chińskie. W rzeczywistości zostały wymyślone w Japonii, lecz to właśnie w Chinach można spotkać je w najmniejszym sklepiku w ilościach i rodzajach niemieszczących się w naszych europejskich głowach:)
Oprócz tego można znaleźć klasyczne przysmaki w innych wersjach, np. Laysy w puszkach. Występuje dużo więcej smaków, również te, które większość nie-Azjatów mogą przyprawić o zawrót głowy (i żołądka). Przykład? Z powodu braku jakiegokolwiek oznakowania oprócz "krzaczków" miałam tę nieprzyjemność spróbować czipsów o smaku zielonego groszka oraz prażynek o smaku kaczki. Można kupić też hermetycznie pakowane mięso, np. wędzone kurze nóżki.






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)